Jan 14:23

Nagrania audio

zgr.10.04.2019r Rozważanie 1Kor.1,10 cz.5 Marian

                                      ROZWAŻANIE - 1 LIST DO KORYNTIAN 1,10

                                                        10.04.2019

 

                            „A proszę was, bracia, w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania.” 

        

 

         Kogo z was dzisiaj coś bolało? No właśnie, to znaczy, że ciało jest jedno. Jak coś boli, to boli całe ciało, jak nie boli, to nie boli, to świadczy o tym, czy jest to jedno, czy nie. Czy członki o siebie nawzajem mają staranie, czy to gdzieś tamtego boli, a tego nie boli, tego interesuje, a tamtego nie interesuje. Nie ma tak w ciele Chrystusowym; cierpienie jednego jest cierpieniem innych, smutek jednego jest smutkiem innych, radość jest radością. To świadczy o jedności ciała. Bo gdyby coś mnie tam bolało; „ a co mnie to obchodzi?” Głowa sobie myśli: "To przecież tylko kolano boli, to niech sobie boli, mnie nie boli." A jednakże widzimy, że od razu inaczej idziemy, inaczej patrzymy na pokonywanie przeszkód, a więc w sumie całe doświadczenie polega na tym jak być razem w taki sposób, że nie wszyscy są doskonali, ale wszyscy mamy ten sam cel i ten sam środek ku temu, żeby ten cel osiągać. Oczyszczanie się jest przywilejem jedności. Brak oczyszczania jest oznaką, że człowiek nie doznaje, że jest jedno z innymi. Jeśli człowiek myśli sobie, że może żyć w grzechu i to nie ma żadnego wpływu na stan bycia z innymi w jedności, to człowiek się myli, bo grzech oddziela, grzech powoduje to, że człowiek zaczyna doznawać zupełnie co innego.

 Zdajemy sobie sprawę, że istnieje tylko świat i Kościół, nie istnieje nic innego; świat i Kościół. Nie ma nic poza tym - świat i Kościół. Kto miłuje świat, staje się nieprzyjacielem Boga. Kto miłuje Pana Jezusa Chrystusa, staje się przyjacielem. Nie można iść dwiema drogami naraz, bo jest to niemożliwe. Można udawać, że się idzie drogą przez ciało Jezusa Chrystusa, żyjąc w sposób światowy, ale nie da rady żyć w sposób światowy i iść wąską drogą do wieczności. A więc apostoł wiedząc to, pisze do Koryntian, ale też pisze do mnie i do ciebie, tak jak było powiedziane, to jest walka, to jest bitwa, to jest walka z diabłem, to jest oskarżyciel braci. I jeżeli uda mu się podejść kogoś, to zaraz staje się potępicielem. A więc jest to bitwa, w której jedność nie jest tak sobie, bo my nie musimy się nawet o to troszczyć, ale jeśli nie damy odporu diabłu, stajemy się już rozdzieleni. Słowo Boże mówi: "Niech nie będzie rozłamów między wami". Rozłamy są wynikiem uwierzenia diabłu, a nie Bogu. Diabeł jest kłamcą. Jeżeli uwierzymy kłamcy, w tym momencie wchodzimy w rozdwojenie, rozdzielamy, oddzielamy się od ciała, w którym jest prawda. A więc mamy wroga, jego zamysły są nam dobrze znane. Jeżeli poddamy się jego zamysłom, możemy stać się jak jakaś część ciała, która przeżywa niedowład; jest, a już nie można tego normalnie używać. Na przykład gdzieś tam z nogą, wylew krwi do mózgu, noga staje się niesprawna, czy inne rzeczy. A więc ciało, które nie może mieć normalnego obiegu, nie może normalnie funkcjonować, staje się niedowładem. Może nastąpić cudowne uzdrowienie i człowiek może wrócić do normalnych czynności w ciele Chrystusa. Ale jeśli człowiek nie potrzebuje tego i ten niedowład po prostu jest i tyle, no to może tak zostać i może być kłopot z wejściem do wieczności.

         Pan Jezus modlił się o jedność dla mnie i dla ciebie. I On wiedział o co się modli, wiedział, mówi: "Ojcze, aby oni byli jedno, jak my jesteśmy jedno”. I chciałoby się tego tak, naprawdę chciałoby się. Ale żeby być jedno ze sobą nawzajem, my musimy, pierwsze, doznać wstyd, ten sam wstyd z powodu życia bez jedności. Człowiek, który nie wstydzi się tego, że nie żyje w jedności z innymi, jest łatwym kąskiem dla diabła, łatwo jest diabłu oszukać takiego człowieka. Brak wstydu z tego powodu, że nie łączysz się, nie jesteś w jedności, powoduje już zgodę na to, że można żyć w odstępstwie. A więc jeżeli nie chcemy wpaść w pułapkę diabła, to musimy wstydzić się każdego doświadczenia, w którym okazujemy się, że nie jesteśmy jedno z innymi w sprawach Bożych; wstydzić się. Zdrowy wstyd, wstyd, smutek, który służy ku upamiętaniu jest pożyteczny. Ale jeśli takiego smutku nie ma, to znaczy, że zaczyna być niebezpiecznie dla człowieka, bo to tak jak pająk omota, omota muchę, tak diabeł mota człowieka i później już człowiek nie doznaje tego. Pan chce, abyśmy byli zespojeni. Tak jak było wspomniane, że taką spójnią doskonałości jest miłość, że te wszystkie duchowe wartości spaja miłość, ona łączy to wszystko i bez miłości to też jest niemożliwe, żeby być w jedności.

         I znowu mówimy o miłości Bożej, bo świat ma swój sposób patrzenia na miłość, na to co osiąga miłość, podczas gdy u Pana Jezusa, u Ojca jest inaczej. Widzimy, że kiedy Jezus okazywał miłość, to poszedł na krzyż, umarł za nas. W świecie to kwiatki, albo prezencik, albo coś innego mówi o miłości. Jezus położył życie, tak pokazał miłość. Jeżeli będziemy kładli życie jedni za drugich, to Jezus mówi: "Jesteście Moimi przyjaciółmi." A więc w sumie czasy końca to są czasy wielkiego odstępstwa. Wielu ludzi zupełnie tym się nie przejmuje.

         W sumie mogę wam opowiedzieć pewien sen, chociaż rzadko opowiadam sny. Działo się to w czasie, kiedy wróg już rządził na ziemi, miał swoje urzędy, miał swoją działalność. I diabelski urzędnik rozliczał pewnego człowieka, którego nazwał założycielem sekty ślepych i głuchych. Zastanawiałem się nad tym co to za sekta "Ślepi i głusi"? I wtedy przyszło do mnie zrozumienie, że to jest o chrześcijanach. Tak diabeł będzie nazywał chrześcijan; oni są ślepi i głusi na prawdy diabelskie. Tak jak Jezus mówił o tych odstępcach, że to są ślepi i głusi, oni mają uszy, a nie słyszą, mają oczy, a nie widzą. Dokładnie tak chrześcijanie będą nazywani przez diabła. Ci, którzy nie będą uznawali władzy tego świata, będą uznawani za ślepych i głuchych, że oni nie rozumieją, nie widzą i nie postrzegają, nie umieją rozsądzić, że przecież to jest najlepsze co może spotkać ten świat. A potem jeszcze druga rzecz, że schronienie tych nazywanych jako ślepi i głusi jest między śmieciami. Myślę sobie: Dlaczego między śmieciami? I wtedy dotarło do mnie zrozumienie, że będą nas traktować jak śmieci tego świata. Więc w sumie między śmieciami, według nich, będzie to miejsce, a to zarazem jest nasze schronienie. Nic się nam nie stanie z tego powodu, że uznają nas za śmieci tego świata. I wtedy my jesteśmy napełnieni bogactwem Chrystusowym. Lepiej być uznawanymi za śmieci, niż za bogatych, kiedy traci się całą wieczność, kiedy poddaje się diabłu. Lepiej być uznawanym za ślepego i głuchego przez diabła, niż za widzącego i słyszącego, który jest w stanie rozsądzić, że lepiej służyć diabłu niż Bogu. Pan chce uczyć nas, prowadzić nas, że to nie jest wstydem być dzieckiem Bożym, chociaż w oczach świata jest to rzecz wstydliwa, raczej co innego powoduje zadowolenie.

         Paweł w tym samym liście pisze, że jeden Duch działa w całym ciele, a więc ten sam Duch chce działać w tobie i we mnie. I to jest właśnie wygrać z diabłem. Każdy ma swoje zadanie. I musimy to zrozumieć, że dopóki to co czyni człowiek jest to Bożym zadaniem, to zawsze będzie to działało ku zbudowaniu, ku budowaniu tego co jest Pańskie, co jest Boże, co jest czyste, święte i nieskalane. Każdy z nas ma inne napełnienie, ale wszystko ku wspólnemu zbudowaniu, ku wspólnemu dobru. Jeśli my to używamy zgodnie z Bożym działaniem w nas, wtedy to jest jedność. Jeżeli coś używamy, bo uznajemy, że my jesteśmy mądrzejsi od innych, to już nie jest jedność, to jest oszukanie. Nikt z nas nie jest mądrzejszy od innych. Mądry jest Chrystus i tylko to co Chrystusowe powoduje w nas zwycięstwo. My jesteśmy głupi bez Chrystusa, po prostu nasze rozsądzanie spraw jest idiotyczne. Tylko w Jezusie jest mądrość patrzenia na sytuacje i prawdziwe ocenienie każdej sytuacji, żeby podjąć odpowiednie decyzje w tej sytuacji. My się uczymy tego i dobrze, kiedy uczymy się ze świadomością, że dzięki krwi Jezusa Chrystusa możemy się tego uczyć, poddawać oczyszczeniu i dalej dążyć do tego co jest bliskie Bogu, do jedności.

Zdajemy sobie sprawę, że jedność ta jest wymuszona przez Boga. Jest tylko jedno imię, w którym jest zbawienie, a więc Bóg wymusza na nas jedność poprzez jedno imię, w którym jest zbawienie. Nie ma zbawienia poza Jezusem Chrystusem. A więc w sumie Bóg nie daje szansy wyboru i decyzji. Albo ratujesz się w jednym Chrystusie, w tym samym, albo giniesz. Nie ma szansy, Bóg wymusza jedność. On nie prosi o jedność, On zmusza nas do jedności. Nie chcesz w tym imieniu mieć zbawienia? Nie chcesz w tym imieniu być uwolnionym, uwolnioną od zła? To zginiesz. Tak jak Jezus powiedział: "Kto trwa we Mnie, ten wydaje owoc, kto nie trwa, już przestaje owocować." Bóg wymusza jedność. Nie ma tak, że albo ja chcę, albo nie chcę, albo ty chcesz, albo nie. Albo jesteś, albo zginiesz. Nie można być rozdzielonym, jeżeli chce się w tym samym Chrystusie być zbawionym. Kto będzie wzywać imienia Pańskiego, zbawiony będzie. A więc w tym momencie każdy z nas ma tylko jedną możliwość uratowania się, w jednym Chrystusie. Nie ma dwóch Chrystusów. Gdyby Bóg dał dwóch, już nic nie byłoby z jedności, nie musielibyśmy być jedno; ty byś miał swego. Zresztą tu mówią: "Ten Chrystusowy, ten taki, ten taki, mamy zbawienie." Nie ma tak. A więc jeżeli jest tylko jedno imię, w którym mamy zbawienie, to musimy uniżyć się przed tym jednym Chrystusem i wtedy On nas zbawi. Jeżeli szukamy swoich rozwiązań, już nie jesteśmy w jedności. Poza Jezusem nie ma nic co mogłoby być prawdziwe, miłe Ojcu, tylko w Jezusie Chrystusie jest to.

A więc diabeł wiedząc o tym, próbuje człowieka podejść i skierować w kierunku ludzkiej mądrości, ludzkich wyborów i ludzkich decyzji. A my powinniśmy zobaczyć to, że Bóg chce nas wychować w każdej sytuacji. My czasami oceniamy sytuację, że one są niepotrzebne, a właśnie Bóg chce nas w tej sytuacji wychować, sprawdzić, albo oduczyć czegoś złego, żeby nauczyć nas to co jest dobre, pokazać nieraz nasze ułomności po to, żebyśmy zobaczywszy to, szukali w tym samym Chrystusie oczyszczenia, uwolnienia od tego. Apostołowie jednakowo cierpieli i wszyscy byli narażeni na zniewagi, dlatego, że w tym samym Chrystusie mieli zbawienie. Szczepan, dlatego że w tym samym Chrystusie, Jakub, dlatego, że w tym samym Chrystusie. A więc cierpienia z powodu tego samego Chrystusa mają rację bytu. Cierpienia z powodu siebie samego, czy siebie samej nie mają żadnego znaczenia u Boga, bo to najczęściej całkowicie jest z powodu swojego zła. Jeżeli cierpimy z powodu Pana, to szczęśliwi jesteśmy, gdyż Duch chwały spoczywa na nas. To nie jest zabawa w Kościół, to jest to, że albo jesteś Kościołem, albo jesteś światem, nie ma nic po środku, albo żyjesz, albo jesteś martwy, albo żyjesz, albo jesteś martwa. Nie ma trzeciej drogi, nie ma tak, że żyję i nie żyję. Albo żyję, albo nie żyję, albo człowiek podejmuje Boże decyzje, albo podejmuje decyzje cielesne, diabelskie, zmysłowe, demoniczne.

         Bóg już podjął decyzję i teraz każdy z nas musi uznać decyzję Ojca, bo jeśli nie będziemy uznawać decyzji Ojca, to nie mamy szansy być w jedności. Decyzją Ojca stało się to:

„ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście-” Ef.2,4.5.

         To jest wymuszona jedność. Nie ma ożywienia poza Chrystusem; albo żywi w Chrystusie, ożywieni przez Boga, albo nadal martwi. Bóg nie pyta się; albo przyjmujesz Jego rozwiązanie, albo nie, albo ożywienie twoje jest w Chrystusie, albo ożywienie jest poza Chrystusem. Jeżeli poza Chrystusem, cokolwiek to jest, to jest śmierć, to jest zguba. Bóg podjął decyzję - ożywienie tylko w Chrystusie.

         „i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie,” Ef.2,6.

Decyzja już zapadła. Możemy wejść do wieczności, Bóg już tam umieścił wszystkich, którzy trwają w Jego Synu Jezusie Chrystusie w wieczność. Już to się stało. A więc ta jedność jest wymuszona. Nie można wejść do wieczności bez Jezusa, poza Jezusem, nie słuchając się Jezusa, żyjąc po swojemu. Nie da rady wejść do wieczności. Ta decyzja już zapadła. Nie ma dla nas ludzi alternatywy; albo jesteśmy po stronie Bożej, albo zginiemy, albo przebaczamy sobie, albo oczyszczamy się, albo uświęcamy się, albo zginiemy. Albo szukamy tego co jest prawdziwe, albo zginiemy. Nie ma tak, że nie muszę szukać. Zobaczcie, że kto nie zbiera, już rozprasza, już gubi, już ginie sam, sama i gubi innych. Wystarczy nie zbierać, już zająć się sobą, żyć dla siebie, myśleć po swojemu, już wypadasz z jedności, a wypadnięcie z jedności to jest wypadnięcie z wieczności, bo są tylko dwie drogi - jedna prowadzi do gehenny, a druga do wieczności z Bogiem. Jedna to szeroka, świat, można sobie iść i żyć jak się chce, druga to Jezus, a tam oczyszczanie, uświęcanie. Nie znaczy to, że człowiek nie popełni tam żadnego grzechu, że może popełnić grzech. To nie jest to, że może popełniać jako - a grzesz sobie - tylko jeśli zgrzeszyłby człowiek, to jest tam łaska, jest oczyszczenie, jest przebaczenie. Jeśli człowiek nie będzie z tego korzystać, to nie szuka jedności, to nie zależy. Brudni nie wejdą, a więc człowiek myśląc sobie, że ja mogę sobie żyć w grzechu, i tak mnie Bóg zbawi, to znaczy, że człowiek myśli sobie - Bóg swoje, a ja swoje. Nie da rady, nie ma szansy. Kto podjął decyzję? Bóg. Kto jest bratem, matką i siostrą Jezusa? Ci, którzy pełnią wolę Ojca. Nie ma innej opcji w ogóle; albo Jezus Chrystus nas łączy, albo nic nie jest w stanie złączyć nas. Łączność tego świata widzicie jaka jest; wojny, zmagania, oszustwa, kłamstwa, to jest jedność tego świata, jeden oszukuje drugiego, zwodzi, żyje po swojemu i udaje, że jest inaczej. Zresztą jest napisane o tych, którzy przybierają pozór pobożności, o diable, który też przybiera pozór światłości jak jego słudzy udają, że żyją po Bożemu, podczas gdy uczynkami swego życia zapierają się tego.

         A więc jedność to Chrystus, brak jedności, to brak Jezusa Chrystusa. Widzicie, to jest tak jak z kobietą, która ileś lat nie mogła mieć dzieci i w pewnym momencie zaszła w ciążę i może mieć dziecko; jak ona się cieszy, że urodzi to dziecko, jak ona czeka, żeby zobaczyć to dziecko, jak ona cieszy się na dzień porodu, zdając sobie sprawę nawet, że będzie ból, ale cieszy się, żeby wziąć to dziecko już w swoje ręce i cieszyć się tym dzieckiem. Jeżeli my nie będziemy cieszyć się tym, że Jezus Chrystus wróci po nas, i że my mamy być przygotowani na to jeszcze bardziej od tej kobiety, to znaczy, że nie jesteśmy jedno z Chrystusem. Pamiętacie co Paweł powiedział. Nie chodzi mi o to, żeby ktoś potępiał się, chodzi mi o zaznaczenie, że to jest konieczne. Rozumiecie, kiedy Jezus umierał za nasze grzechy, On mówił do tych kobiet: "Nie płaczcie nade Mną, płaczcie nad sobą." Kiedy człowiek idzie w Boży sposób, taki człowiek w dniu swojej śmierci może powiedzieć: "Dobry bój bojowałem, wiarę zachowałem, biegu dokonałem, teraz mnie oczekuje wieniec". Człowiek doświadcza, że miał wypełnione życie Chrystusem i teraz jest tylko jedno - spotkać się z Nim i pozostać z Nim na wieczność. I to musi być oczekiwany dzień przez nas; ci, którzy umiłowali dzień powrotu Jezusa. Rozumiecie, diabeł walczy, żeby nam na tym dniu nie zależało - jakby to było, a jakiś tam dzień. Wydaje nam się, że jesteśmy często jak byśmy mieli nie wiadomo ile dzieci; co się będziemy cieszyć, kolejne dziecko, kolejny dzień, kolejny czas, ach. Każdy dzień to jest coś albo pięknego, albo coś pouczającego nas, albo też destruktywnego.

         Jeżeli w jakimś dniu zdarzy się, że gdzieś zrobimy coś nie tak jak zrobić powinniśmy, nadal jest Pan, On nas umiłował do końca. To nie jest tak, że zaraz giniemy. Diabeł zaraz próbuje powiedzieć: "A ty się nie nadajesz", albo cokolwiek. Już nie raz mówiliśmy, że diabeł ma dwa sposoby - albo chwali człowieka, albo gani. Jeżeli widzi, że dobrze działa chwalenie, to będzie chwalić człowieka, a to i tak człowiek poleci; wpadnie w pychę, w samozadowolenie. Zresztą jest napisane, że w czasach końca to są ludzie samolubni, tak się zaczyna; lubią samych siebie, lubią swoje decyzje, lubią swoje postanowienia, lubią. I co z tego? Ale nie lubią Jezusa, nie lubią postanowień, decyzji Jezusa, wolą, cenią sobie bardziej swoje. Gdzie pójdą? Do gehenny. Rozumiecie, że kiedy wróci Jezus, wtedy każda sprawa będzie miała swój koniec, już nic nie będzie można zrobić, ani ku złemu, ani ku dobremu. Wszystko będzie miało zakończenie. Ci, którzy miłują dzień powrotu Jezusa, bo żyją w łączności z Nim i Duch Boży umacnia w tym kierunku, żeby przygotowywać się na spotkanie z Jezusem Chrystusem, tacy będą mogli powiedzieć z całą swobodą w Duchu Świętym: Jak dobrze mi skończyć ten bieg i spotkać się z moim Panem. Rozumiecie, bo ten człowiek naprawdę wierzy; w czasie życia wierzył, czy wierzyła, a więc wierzy też w czasie końcowym i jest szczęśliwym człowiekiem, bo spotka się z Panem. Śmierć nie jest tragedią, śmierć jest radością spotkania. Ale dobiec do śmierci trzeba w Panu, w jedności z Nim. Bo jak się bez Niego dobiegnie do śmierci, to śmierć jest wrogiem, który oddziela na zawsze. Koniec już, już nic wtedy nie można zmienić.

         Niech Bóg pomoże nam doświadczać tego, że żadna sprawa nie jest tak ważna, aby o nią walczyć jak właśnie, abyśmy byli jedno w Chrystusie. Żadna nie jest tak ważna, żadne nasze racje nie mają nic wspólnego z tym. Jeżeli tracimy jedność z Chrystusem przez cokolwiek, to znaczy, że ta jedność z Chrystusem nie ma dla nas takiej wartości jak to coś dla czego porzucamy tą jedność. Bóg więc opłacił całą naszą wędrówkę krwią swego Syna. Syn wróci po nas. Szczęśliwi ci, którzy mają udział w pierwszym zmartwychwstaniu, nad nimi śmierć druga nie ma władzy. Amen.

Lista nagrań w tym folderze